Ile jeszcze dzieci ma być pobitych, żeby nasze państwo zareagowało. Żądamy kontroli we wszystkich ośrodkach pomocy społecznej i domach dziecka prowadzonych przez Kościół katolicki – wezwali członkowie Nowej Lewicy, odnosząc się do informacji o okrutnych praktykach w DPS pod Krakowem. W prowadzonym przez zakonnice Domu Pomocy Społecznej w Jordanowie trwa kontrola Małopolskiego Zakonni wolontariusze w covidowych czasach. Szli do szpitali i DPS-ów. Zakonni wolontariusze w covidowych czasach. Tomasz Gołąb /Foto Gość „Chorzy na COVID-19 oraz ich rodziny potrzebują wsparcia duchowego i psychologicznego - uważa rekolekcjonista o. Maciej Ziębiec CSsR, który w czasie pandemii posługuje jako kapelan w szpitalu Podczas rozmowy w radiu siostra dostała dość zaskakujące pytanie, a mianowicie, czy nie boi się zarzutów o brak pokory. – My, siostry urszulanki, czasem żartujemy, że jeśli chodzi o pokorę, to nikt nas nie przebije – odpowiedziała. Później jeszcze nieco bardziej na poważnie dodała; – Zakonnice są w Kościele i dla Kościoła. RT @stojkowski84: Po tym jak walą w szpitale, sierocińce czy przedszkola to podziwiam Ukraińców za opanowanie 26 Feb 2022 Zakonnice w obronie Żydów. Submitted by admin on Tue, 11/29/2016 - 15:50. Kategoria. Artykuł prasowy. Autor / Autorzy treści. Mistecka Maria Lucyna. Parafia św. Marii Franciszki – parafia mariawicka w Niesułkowie, w kustodii płockiej Kościoła Katolickiego Mariawitów w RP . Siedzibą parafii jest kaplica domowa, znajdująca się we wsi Niesułków, w gminie Stryków, powiecie zgierskim, województwie łódzkim. Ostatnim proboszczem była siostra kapłanka Maria Cherubina Goszczyńska 2PxrT. Zgodnie z najnowszą wersją projektu ustawy wprowadzającej sieć szpitali w celu zakwalifikowania do tej sieci (poza szpitalami ogólnopolskimi) placówki medyczne będą musiały spełnić łącznie kilka warunków, do których należy udzielanie świadczeń w ramach izby przyjęć albo szpitalnego oddziału ratunkowego na podstawie umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia przez okres co najmniej 2 ostatnich lat kalendarzowych. Będą także musiały posiadać konkretne oddziały wymienione w projekcie ustawy. Są to warunki, których nie spełni również wiele dobrze funkcjonujących szpitali publicznych. A to oznacza dla pacjentów leczonych przewlekle, że stracą możliwość leczenia w szpitalu któremu zaufali – prawo pacjenta do wyboru szpitala stanie się fikcją. Leczenie szpitalne będzie finansowe ryczałtowo, co oznacza, że szpitale nie będą miały pieniędzy na zapewnienie najlepszych warunków dla pacjenta – podkreślali uczestnicy konferencji. - Czeka nas wielki chaos. Zawsze byłam zwolennikiem sieci, ale sieci specjalistycznej, dotowanej przez rząd z miejscem na innowacje, nowe badania, gdzie pozostałe szpitale musiałyby się odnaleźć w przestrzeni socjalnej, gdyż nasza ochrona zdrowia jest socjalna. Dałoby się to zrobić ewolucyjnie, a nie rewolucyjnie. System sieci powinien być wprowadzony z odpowiednim wyprzedzeniem, co najmniej dwuletnim, żebyśmy mogli do tych wszystkich zmian się przygotować. – mówiła Dorota Gałczyńska-Zych, dyrektor Szpitala Bielańskiego. - Politycy nie powinni się brać za politykę ochrony zdrowia, gdyż nie znają oni realiów jej funkcjonowania. Politycy znają telefon do przyjaciela, do dyrektora szpitala czy innej osoby, która umożliwia im wejście do tego systemu na całkowicie innych zasadach. Apeluję: ustawcie się do zwykłej kolejki do szpitala, poczekajcie na operację kilka lat, a wtedy będziemy rozmawiać o ochronie zdrowia na równych prawach. – do sieci placówki medyczne zostaną przyporządkowane do 6 poziomów zabezpieczenia ze wskazaniem profilów działalności oraz po spełnieniu ściśle określonych kryteriów. Jak podkreślają autorzy stanowiska, wiele dobrych szpitali, którym ufają pacjenci, nie zostanie włączonych do sieci o ile nie zdecyduje o tym arbitralnie minister zdrowia. „Jeśli szpital nie zostanie zakwalifikowany do sieci, to inwestycje dokonywane zarówno ze środków publicznych jak i kapitału prywatnego stają się niepotrzebne. Podmioty te będą mogły ubiegać się tylko o 9 procent środków przeznaczanych na leczenie szpitalne, ale to za mało żeby zapewnić pacjentom bezpieczeństwo. Istnieje więc poważne zagrożenie, że blisko 400 szpitali straci kontrakt a ich pacjenci miejsce w kolejce na operacje lub porady specjalistyczne” – czytamy w komunikacie Pracodawców także: Sieć szpitali po poprawkach - czyli jakie zmiany znalazły się w nowej wersji projektu ustawy?>>>Pracodawcy RP wraz z przedstawicielami szpitali, Izby Lekarskiej, a także organizacjami pacjentów nie zgadzają się na wprowadzenie ustawy w obecnym kształcie.– Projekt ustawy eliminuje najbezpieczniejsze dla pacjentów i najbardziej efektywne kosztowo procedury jednodniowe, a także szpitale monospecjalistyczne wykonujące wyłącznie zabiegi planowe. Szpitale jednoprofilowe nie mieszczą się bowiem w sieci, a dodatkowo na kontraktowanie ich usług zostanie bardzo niewiele pieniędzy, zwłaszcza że ustalone przez Ministerstwo Zdrowia kryteria wyboru ofert zdecydowanie ograniczają szanse tych podmiotów na kontrakt. I to nie dlatego, że nie są one w stanie konkurować jakością i dostępnością z placówkami publicznymi. Dzisiaj pacjenci mają wybór pomiędzy mniejszym podmiotem blisko miejsca zamieszkania a dużym ośrodkiem specjalistycznym. Ta ustawa ten wybór w zasadzie likwiduje – mówi Anna Rulkiewicz, Wiceprezydent Pracodawców RP i Prezes Pracodawców Medycyny tym, eksperci ostrzegają, że reforma wprowadzana jest za szybko, przez co uniemożliwia zarówno placówkom jak i pacjentom dostosowanie się do zmian. Pacjenci, którzy zapisali się na dany zabieg z nawet kilkuletnim wyprzedzeniem, w wielu przypadkach będą w trudnej sytuacji. – Bezpośrednim i natychmiastowym skutkiem ustawy będą dłuższe kolejki, bo prawie wszyscy pacjenci, którzy byli zapisani na zabiegi w placówkach, które nie wejdą do sieci, po 1 lipca 2017 będą musieli dopisać się na koniec kolejek w innych szpitalach - dodaje Anna prawo gwarantuje takim osobom przyjęcie w tym samym terminie w innym szpitalu, ale jeśli w Warszawie w jednym z zakresów miejsce w kolejce utracić może nawet około 50 procent pacjentów, to zapis ustawowy będzie niemożliwy do zrealizowania. - Idea budowania sieci szpitali jest ważna i potrzebna, jednak uważamy, że wprowadzenie tak poważnych zmian może się odbyć jedynie po dogłębnej analizie konsekwencji ich wdrożenia, a także po konsultacjach społecznych. Niestety, postrzegamy proponowaną ustawę jako wielkie zagrożenie dla systemu ochrony zdrowia, na którą nie ma akceptacji społecznej. Dodatkowo, ustawa nie gwarantuje poprawy jakości świadczeń, a poprzez eliminację możliwości leczenia w trybie planowym i jednodniowym wygeneruje dużo droższe świadczenia dla płatnika. – mówi Andrzej Mądrala, Wiceprezydent Pracodawców RP, Wiceprezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Pracodawców RP utworzenie sieci szpitali może być uzasadnione tylko wtedy, gdy kwalifikowanie szpitali do sieci odbywać się będzie w trybie konkursu ofert, z uwzględnieniem czynników jakościowych. Pomioty będące w sieci powinny posiadać umowy na znacznie dłuższy okres niż 4 lata, dzięki czemu mogłyby swobodnie inwestować w innowacyjne rozwiązania. Źródło: Genealogia Poszukuję zasobów, informacji - Sierocińce prowadzone przez zakonnice w Wilnie w 20/30 latac ewab. - 25-08-2011 - 09:55 Temat postu: Sierocińce prowadzone przez zakonnice w Wilnie w 20/30 latac Bardzo pragnę odnaleźć ślad, w którym sierocińcu prowadzonym przez zakonnice w Wilnie był wychowywany mój ojciec Józef Burba? Może zachowały się jakieś rejestry, spisy czy inne dokumenty, gdzie można by to sprawdzić? Urodził się 2-08-1927r. w Warszawie, a z nieznanych mi przyczyn został oddany jako malutkie dziecko do takiego właśnie sierocińca, gdzie przebywał kilkanaście lat. Wiem, że krótko przed II wojną światową albo w czasie jej trwania wrócił z tego sierocińca i przebywał wraz z matką Paulina Burba z domu Czajkowska w Pustelniku, Strudze (?) i w Warszawie. Mam zdjęcie z 1944r. zrobione w Pustelniku, torfiarnia Drewnica z czego można wnioskować, że jako 17-latek był z powrotem z matką. Może ktoś miał podobną sytuację i może mi podpowiedzieć jak uzyskać interesujące mnie informacje? Ojciec mój w tym sierocińcu mógł figurować jako Józef Burba albo Józef Czajkowski. Nie wiem pod jakim nazwiskiem jego matka tam go umieściła i dlaczego? Może z biedy? Nie chcę jej oceniać ale chciałabym móc odnaleźć jakiś ślad, a pytać nie mam już kogo, bo nikt już z tych osób nie żyje. Bardzo proszę o pomoc i radę. Ewa Burba (córka) mdanka - 25-08-2011 - 12:17 Temat postu: Sierocińce prowadzone przez zakonnice w Wilnie w 20/30 latac Moja mama w 1939 roku od czerwca do miesiąca czerwca do pracowała jako wychowawczyni w takim domu na ulicy Koszykowej 7w on nazwę go siostry szarytki. Może ta informacja coś Pani pomoże. Pozdrawiam. Danka ewab. - 25-08-2011 - 12:59 Temat postu: Sierocińce prowadzone przez zakonnice w Wilnie w 20/30 latac Bardzo dziękuję Pani Danko. To już jakiś ślad. Będę szukała i o wynikach dam znać. Serdecznie pozdrawiam Ewa B. ewab. - 28-08-2011 - 17:29 Temat postu: Sierocińce prowadzone przez zakonnice w Wilnie w 20/30 latac No niestety nic i w żadnym przeszukiwanym przeze mnie miejscu nie udało mi się znaleźć żadnej informacji. Może Pani mama mogłaby coś jednak więcej powiedzieć? Np kiedy ten sierociniec ewakuowano lub kiedy dzieci kończyły swój pobyt tam np po osiągnięciu pełnoletności? Czy przyjmowano do takiego sierocińca dzieci nieochrzczone i czy tam, w takim przypadku to robiono? Sama już nie wiem co myśleć i jak trafić na jakiś ślad. Będę wdzięczna za każdą sugestię. Pozdrawiam Ewa B. mdanka - 28-08-2011 - 18:50 Temat postu: Sierocińce prowadzone przez zakonnice w Wilnie w 20/30 latac Pani Ewo! Muszę skorygować moje poprzednie informacje. Porozmawiałam z moją 87 letnią mamą ,która mi wyjaśniła,że ten dom dziecka /nazywano do domem dla podrzutków/ znajdował się obok koscioła Jezuickiego na go te wspomniane wyżej siostry Szarytki. Dzieci były w dwóch znajdujących się na przeciwko siebie jednym z budynków były niemowlęta i dzieci chyba do 5 roku ,a w drugim 5-7 mama zajmowała się tymi starszymi dziećmi. Po ponownym wkroczeniu armii radzieckiej do Wilna podczas II wojny światowej moja mama pamięta,że ten dom nadal istniał,ale nowa władza chyba rozwiazała zakon ,bo zakonnicom zabroniono noszenia habitów. Co do chrztu to ja przeglądałam dostępne w internecie metryki z Parafii w Wilnie i tam spotkałam się z wieloma przypadkami chrztów dzieci znalezionych .Mnie się wydaje,że te dzieci chrzczona w najbliższym parafialnym kosciele,który był od miejsca znalezienia dziecka,ale to tylko moje domysły. Pozdrawiam Danka ewab. - 28-08-2011 - 19:15 Temat postu: Sierocińce prowadzone przez zakonnice w Wilnie w 20/30 latac Pani Danko, serdecznie dziękuję za dodatkowe informacje. Ja kompletnie już nie umiem "złapać" jakiegoś tropu, a tak bardzo mi zależy. Pani mamusia wg moich wyliczeń jest starsza od mojego tylko 3 lata! I tak jak mówi mogła opiekować się tylko małymi dziećmi, a nie prawie rówieśnikami. Został oddany do jakiegoś sierocińca w Wilnie jak był malutki i wrócił do swojej matki jako nastolatek. W ojca metryce chrztu (z 1945r.! jak miał 18 lat) jako powód opóźnienia chrztu podano, że oczekiwano na powrót jego ojca (mojego dziadka) z Francji, gdzie wyjechał za chlebem zostawiając 44-letnią wówczas moją babkę w ciąży z moim ojcem. Chyba nie chciała go sama wychowywać. Takie mam przykre niestety przypuszczenia. Ale cóż. Ciężkie były czasy. Ojciec mój prawie w ogóle nie utrzymywał kontaktów ze swoją rodziną i prawie nic na ten temat nie mówił. To był jego wielki ból. Ja nawet nie znam jego starszych braci i sióstr. A o ich potomkach też prawie nic nie wiem i nie mam kontaktów. Myślałam, że chociaż trochę sprawę wyjaśnię, ale widzę, że muszę z tego zrezygnować. Pozdrawiam Panią i Pani mamę bardzo serdecznie i bardzo dziękuję za chęć niesienia mi pomocy. Ewa B. Waldemar_Stankiewicz - 29-08-2011 - 07:48 Temat postu: Sierocińce prowadzone przez zakonnice w Wilnie w 20/30 latac W okresie który jest przedmiotem zainteresowania zagadnienia opieki nad dziećmi i młodzieżą, samotnymi matkami, sierotami były w sferze tzw działalności dobroczynnej prowadzonej przez organizacje i towarzystwa nie związane z administracją państwową czy samorządową. Na pewno nie istnieje jeden zbiór archiwalny w którym zebrano wszystkie materiały tyczące tego tematu. Znalazłem w sieci fragment publikacji: "Opieka nad dziećmi i młodzieżą Studia z dziejów oświaty w XX wieku pod redakcją naukową Stefanii Walasek Kraków 2008 & Copyright by Uniwersytet Wrocławski, Wrocław 2008 & Copyright by Oficyna Wydawnicza ,,Impuls", Kraków 2008" Pod tym adresem można przeczytać to co dotyczy Wilna: ... ad_dzie_mi Kwestia oceny postępowania naszych rodziców, dziadków, przed dotarciem do istoty tematu w/g mojego skromnego zdania jest błędem. Myślę, że wiele informacji można by odszukać w W Archiwum Archidiecezji Wileńskiej ( adres dostępny w sieci), przy czym drogą korespondencyjną tego się nie zgłębi. Pozdrawiam, Waldemar ewab. - 29-08-2011 - 08:01 Temat postu: Sierocińce prowadzone przez zakonnice w Wilnie w 20/30 latac Panie Waldemarze, bardzo dziękuję za cenne informacje, z których skorzystam. Pana zdanie, że oceniam postępowanie moich rodziców czy dziadków jest nieprawdziwe. Ja nigdy nikogo nie oceniam, chyba, że mnie o to poprosi, bo i ja nie chcę być jestem tylko grzesznym człowiekiem. Ja chcę tylko dotrzeć do miejsca gdzie przez kilkanaście lat wychowywany był mój a tym samym choć trochę wyjaśnić zawiłości mojej Rodziny. Serdecznie Pana pozdrawiam. Ewa B. Waldemar_Stankiewicz - 29-08-2011 - 19:19 Temat postu: Sierocińce prowadzone przez zakonnice w Wilnie w 20/30 latac Pani Ewo, może opatrznie odczytałem zawarte w Pani myśli. Cieszę się że się pomyliłem w ich odczytaniu. Rozmawiałem z Ojczulkiem na temat instytucji opiekuńczych w Wilnie w okresie międzywojennym. W/g usłyszanych słów w Wilnie przy parafii Serca Jezusowego Na Pohulance księża Salezjanie prowadzili Zakład Wychowawczy dla chłopców zlokalizowany na ulicy Dobrej Rady. To był bardzo duży zespół w skład którego wchodziły budynki mieszkalne, szkolne, warsztaty szkolne i inne. Zakład ten powstał już w 1905 roku a funkcjonował do końca lat czterdziestych. Przebywali w nim chłopcy podzieleni na grupy wiekowe. Ci najmłodsi będacy w wieku szkolnym posyłani byli do szkół podstawowych min na ul Legionowej. Starsi mogli wyuczyć się zawodów, w tym stolarstwa, ciesielstwa czy innych. Najstarsi byli u Salezjan do ukończenia siedemnastego roku życia. Dzisiaj przy Dobrej Rady funkcjonuje kościół katolicki. Być może proboszcz posiada wiedzę o losach dokumentów z okresu międzywojennego. Adres jest dostępny min w Bibliotece Kresowej lub proszę skorzystać z adresów spod: ... W Parafii Dobrej Rady można rozmawiać po polsku. Pozdrawiam, Waldemar ewab. - 29-08-2011 - 20:46 Temat postu: Sierocińce prowadzone przez zakonnice w Wilnie w 20/30 latac Bardzo dziękuję Panie Waldemarze, za chęć pomocy i za wszystkie informacje, które bardzo pasują do mojego Przesłany przez Pana link jednak się nie otwiera, nie jest znaleziony przez serwer. Czy mógłby Pan jeszcze raz go "wkleić"? Może zadziała. A jak nie, to trudno, zgłoszę się do Biblioteki Kresowej. Nie mam adresu, ale poszukam, bo mam nadzieję, że jest w Warszawie. Jeszcze raz bardzo Panu dziękuję za pomoc i serdecznie pozdrawiam. Ewa B. Waldemar_Stankiewicz - 30-08-2011 - 09:05 Temat postu: Sierocińce prowadzone przez zakonnice w Wilnie w 20/30 latac ... To ten sam link, tylko bez kropki na końcu. Biblioteka Kresowa ewab. - 30-08-2011 - 10:30 Temat postu: Sierocińce prowadzone przez zakonnice w Wilnie w 20/30 latac Bardzo Panu dziękuję. Rozpoczynam poszukiwania. Serdecznie pozdrawiam Ewa B. ewab. - 07-11-2011 - 09:36 Temat postu: Sierocińce prowadzone przez zakonnice w Wilnie w 20/30 latac Rozpoczęte przeze mnie poszukiwania sierocińca w Wilnie nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Korespondowałam z Archiwum Centralnym w Wilnie. Dokonałam wpłaty na ich konto. I nic. Cisza. Bardzo mnie to marwti, że nikt nie wie gdzie mogę szukać infromacji co działo się z dziećmi z tych sierocińców/ochronek/przytułków gdy zmieniły się granice Polski i ówczesnego ZSRR. Nie mogę trafić na żadną ewidencję, żaden spis. Nawet innych, nie tych z Wilna. Smutne to dla mnie. Ojcu mojemu udało się trafić do Polski, bo miał już kilkanaście lat i widocznie ktoś mu powiedział, skąd jest jego rodzina. Ale co działo się z całkiem małymi dziećmi? Nie mam żadnego pomysłu gdzie jeszcze mogę szukać informacji. PCK też takiej wiedzy nie ma. W parafi MB Loretańskiej (skąd przypuszczam był skierowany do sierocińca w Wilnie) też takiego rejestru nie prowadziło się. Może ktoś ma jakiś pomysł? Z poważaniem Ewa Burba Waldemar_Stankiewicz - 07-11-2011 - 14:09 Temat postu: Sierocińce prowadzone przez zakonnice w Wilnie w 20/30 latac Pani Ewo. Proszę uzbroić się w cierpliwość. Trzy miesiące to w zasadzie chwila. Niekiedy odpowiedzi przychodzą i po roku. Gdybym mógł zasugerować to proszę jeszcze spróbować poszukać w Polskim czerwonym Krzyżu i w dokumentach PUR-u. Nie wydaje mi się aby kilkunastoletni chłopak przedostał się z Wilna do Warszawy bez dokumentów przez granicę. Pozdrawiam, Waldemar ewab. - 07-11-2011 - 15:13 Temat postu: Sierocińce prowadzone przez zakonnice w Wilnie w 20/30 latac Dziękuję Panie Waldemarze za zainteresowanie i słowo otuchy. W PCK próbowałam i nie mają na ten temat żadnych informacji. Może narażę się na śmieszność, ale nie wiem co to jest PUR. Tłumaczy mnie jedynie, że całkiem niedawno zainteresowałam się genealogią i wszystkiego dopiero się uczę. Korzystam z różnych rad i stosuję się do nich, bo straszliwie mi zależy na odnalezieniu tego przytułka. Dodatkowo jestem wstrząśnięta brakiem informacji o innych dzieciach, które nie miały szans trafić do rodziny w Polsce. Przeraża mnie, że gdzie nie próbowałam szukać nigdzie nie ma żadnych rejestrów. Ile takich polskich dzieci nie trafiło z tych przytułków do Polski? Bardzo mnie to stresuje. Może kiedyś znajdę ten sierociniec, ale już chyba zawsze w mojej świadomości będą tkwiły te biedne dzieci bez własnej tożsamości. Pozdrawiam Pana serdecznie Ewa - 07-11-2011 - 15:20 Temat postu: Witam Informację o "PUR" oraz inny zasób w Archiwum wysłałam na "pw" Pozdrawiam serdecznie Maria ewab. - 09-11-2011 - 19:52 Temat postu: Zapoznałam się starannie z PUR i podejmę próby znalezienia jakiegoś sladu. Bardzo trudne zadanie, bo nie wiem ani kiedy, ani gdzie mój Tatuś po opuszczeniu sierocińca się zgłosił. Błądzę po omacku, ale może coś mi się uda. Dziękuję bardzo za wskazówki i pozdrawiam serdecznie. Ewa ozzie - 06-06-2012 - 18:02 Temat postu: Jest w Interencie ksiazka o przytulku Dzieciatka Jezus w Wilnie opublikowana w roku 1934. pozdrawiam, ozzie ewab. - 06-06-2012 - 19:57 Temat postu: Ozzie dziękuję serdecznie. Na pewno z uwagą przeczytam, bo do tej pory nie udało mi się znaleźć tego przytułka. Może ta książka naprowadzi mnie na jakiś trop. Pozdrawiam serdecznie Ewa ewab. - 25-07-2012 - 04:19 Temat postu: Sierocińce prowadzone przez zakonnice w Wilnie w 20/30 latac Witam, Oszczędzę czytania jak udało mi się trafić na sierociniec w Laurowie/Wilno prowadzony przez Siostry Salezjanki, w którym przez 8 lat wychowywany był mój Ojciec. Tuż przed wojną 4-03-1939 r. został stamtąd zabrany przez swoją matkę. Mam dokument, że „wydanie chłopca” nastąpiło na podstawie polecenia Wydziału Opieki Społecznej i Zdrowia Publicznego Zarządu Miejskiego w Warszawie. Nazwa zakładu „Anioła Stróża” Sióstr Salezjanek”. Moim wielkim pragnieniem jest odnalezienie tych dokumentów – szczególnie wystąpienia mojej babki o wyrażenie zgody na zabranie Taty z tego Zakładu. Był zdrów. Przemiłe Siostry we Wrocławiu (bo tam znajduje się trochę dokumentów z tego okresu i z tego Zakładu) takiego pisma nie mają. Czy ktoś z Państwa ma może wiedzę, w jakim Archiwum, Parafii czy innym miejscu mogę te dokumenty chociaż zobaczyć. W sierocińcu na Nowogrodzkiej w Warszawie, gdzie najpierw przebywał mój Tata też takich dokumentów nie ma(?). Mój Tata jest tylko wymieniony w książce przyjęć do tego domu i oczywiście kiedy wraz z innymi dziećmi wyjechał do ss. Salezjanek w Laurowie (17-01-1931). Wszelkie informacje i sugestie będą dla mnie wielką pomocą i niewyobrażalną radością. Serdeczności ewab. kasiek - 25-07-2012 - 14:13 Temat postu: Re: Sierocińce prowadzone przez zakonnice w Wilnie w 20/30 l ewab. napisał: Witam, Oszczędzę czytania jak udało mi się trafić na sierociniec w Laurowie/Wilno prowadzony przez Siostry Salezjanki, w którym przez 8 lat wychowywany był mój Ojciec. ewab. A ja chetnie poczytam . Temat sledze z uwaga bo mam podobny problem z sierocincem w Czestochowie. Nie moge znalezc sladu mojego dziadka - okres 1915-? ewab. - 25-07-2012 - 18:18 Temat postu: Re: Sierocińce prowadzone przez zakonnice w Wilnie w 20/30 l Jeżeli przeczytasz wszystkie posty w tym temacie, to właściwie jest tam prawie cała moja droga poszukiwań. Wszystkie sugestie i rady sprawdzałam i nie przynosiły one pozytywnego rezultatu. W trakcie szukania innych członków rodziny natrafiłam na dobry ślad, gdyż okazało się, że mój Tatuś nosił wcześniej inne nazwisko, a ja go wcześniej nie znałam i szukałam "nie tej osoby". Potem sprawdzałam już pod innym nazwiskiem i w krótkim czasie odnalazłam te miejsca. Proponuję, "wrzucić" temat na forum (nie wiem czy to już zrobiłaś/zrobiłeś), bo być może ktoś miał taką sytuację i może Ci pomóc, czego z całego serca życzę i pozdrawiam ewab. Warakomski - 26-07-2012 - 10:55 Temat postu: Wydaje mi się, że to co zaproponuję nie jest drogą najkrótszą, ale czasem jeżeli już jesteśmy pod ścianą, warto rozejrzeć się dookoła. Państwo wytwarzało, wytwarza i będzie wytwarzało całą masę różnej dokumentacji, warto więc przyjrzeć się „jak to działało” w sferze opieki społecznej/ prawo, akty wykonawcze, obieg dokumentów, pragmatyka urzędnicza/. Oczywiście jest jeszcze problem „co i gdzie ocalało” Z ustawy z 1923 r. wynika, że dziecko było pod opieką państwa, nawet wówczas kiedy przebywało w placówce prowadzonej nie przez samorządy, a inne organizacje, instytucje / musiały rejestrować swoją działalność/. Może na początek Ustawa / jest tam również kilka aktów wykonawczych/ ... 9230920726 Tutaj otwórz czasopismo „Opiekun Społeczny”. Jest tam nieco o instytucji opiekuna społecznego, który chyba pełnił również rolę takiego „wywiadowcy”, komu i ile należy pomóc , kartotekach. O zachwytach nad opieką społeczną w Niemczech nie musisz czytać. Tutaj masz obszerną bibliografię na temat „Opieka państwa i organizacji pozarządowych nad dzieckiem w latach 1919 –1939” – Urszula A. Domżał / wcześniej Waldek już podawał Ci podobną pozycję. ... TP7QBruS4Q W AAN jakieś resztki, ale coś się zachowało. Zespół Ministerstwo Opieki Społecznej w Warszawie 1918- 1939 Krzysztof ewab. - 26-07-2012 - 11:52 Temat postu: Krzysztofie serdecznie dziękuję!!! Wszystko dokładnie sprawdzę i o rezultatach powiadomię, bo może komuś takie informacje będą mogły się przydać. Serdeczności ewab. Wszystkie czasy w strefie GMT - 12 Godzin Powered by PNphpBB2 © 2003-2006 The PNphpBB GroupCredits – Czy trzeba wyjeżdżać aż na Mazury, żeby się szkolić? – dziwi się pani Katarzyna. – Przecież w naszym szpitalu jest piękny obiekt administracyjny, w którym jest sala na organizację konferencji i szkoleń. Czy strategii rozwoju szpitala nie można było omawiać na miejscu? – zastanawia się nasza Czytelniczka. Trudno jej zrozumieć takie wydatki placówki, gdy cały świat walczy z pandemią. Szkolenie, w dniach od 10 do 11 września, miało się odbyć w hotelu Zamek Ryn na Mazurach, czyli ok. 300 kilometrów od Białej Podlaskiej. Jak czytamy na stronie internetowej, ceny za jednoosobowy pokój zaczynają się tam od 245 zł za noc. Magdalena Us, rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego, odpowiada, że było to seminarium szkoleniowe Zespołu ds. Strategii Szpitala. – Uczestniczyli w nim pracownicy szpitala reprezentujący poszczególne działy oraz komórki organizacyjne jednostki – zaznacza. W sumie 40 osób wyjechało na Mazury. – Żadna firma zewnętrzna nie była zaangażowana w zorganizowanie szkolenia, a koszty pokryte zostały z budżetu szkoleniowego szpitala zaplanowanego na ten rok. Pani Katarzyna swoje zapytania skierowała też do marszałka województwa lubelskiego, któremu podlega Wojewódzki Szpital Specjalistyczny. Remigiusz Małecki, rzecznik marszałka, przyznaje, że urząd nie miał wiedzy o takim szkoleniu. – Departament Zdrowia i Polityki Społecznej Urzędu Marszałkowskiego zwrócił się do dyrektora Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego o przesłanie wyjaśnień w tej sprawie. Z odpowiedzi udzielonej marszałkowi przez dyrektora szpitala wynika, że „realizacja szkolenia wynikała z konieczności zbudowania strategii szpitala, szczególnie na okres nadchodzącej nowej perspektywy finansowej na lata 2021-2027”. – W szpitalach ogłasza się zakaz odwiedzin dla pacjentów, odwoływane są zaplanowane zabiegi, a tymczasem w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym pracownicy szkolili się w luksusie – podkreśla pani Katarzyna. Obecnie w placówce obowiązuje całkowity zakaz odwiedzin. Kilka dni temu szpital, z polecenia wojewody, wstrzymał planowe przyjęcia tzw. „niezabiegowe”, aby tym sposobem zwiększyć liczbę łóżek „zakaźnych”. O wyjaśnienia do dyrekcji placówki zwróciła się także lubelska Fundacja Wolności. Jej prezes Krzysztof Jakubowski chce wiedzieć, z jakich źródeł szpital finansował wyjazd i jaki był program szkolenia. – Na razie jest to doniesienie medialne. Dlatego wystąpiliśmy z pytaniami, aby poznać więcej szczegółów. Ciekawe na przykład, czym się kierowano wybierając tak daleką lokalizację. Liczymy na szybkie wyjaśnienia władz szpitala. Urząd Marszałkowski zapewnia, że bialski szpital jest w dobrej sytuacji finansowej. – Koszty szkolenia, nie miały żadnego wpływu na pogorszenie sytuacji finansowej, również w obszarze COVID-19 – zaznacza Małecki. – Szkolenie odbyło się w dniach 10-11 września. W tych dniach w obszarze COVID-19 hospitalizowanych było odpowiednio 7 i 6 pacjentów. Był to okres minimalnych zachorowań. Nieobecność części załogi szpitala nie miała wpływu dla funkcjonowania oddziałów i całego szpitala. Pracownicy administracji Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Skierniewicach domagają się podwyżek płac. 5 października do dyrekcji placówki wystosowali petycję, podpisaną przez 35 członków działu administracyjno-ekonomicznego, liczącego w sumie 53 osoby. Żądanie podwyżki płac uzasadniono między innymi faktem, że większość personelu po 20-35 latach pracy zarabia około 2 tys. zł brutto miesięcznie. Autorzy petycji podkreślili również, że ostatnią podwyżkę mieli ponad dwa lata To prawda - przyznaje Grażyna Krulik, dyrektor skierniewickiego szpitala. - Ostatnio podwyższyłam płace tej grupy pracowniczej 1 kwietnia 2009 roku. Uzgodniłam jednocześnie ze związkami zawodowymi, że kolejne podwyżki będę przyznawać, jeśli szpital będzie osiągał dodatni wynik finansowy. Tymczasem za 2009 i 2010 rok odnotowaliśmy stratę. Chciałabym, aby wszyscy pracownicy szpitala zarabiali więcej, ale nie stać nas na te podwyżki - rozkłada ręce pani wynik finansowy odnotowują także inne placówki ochrony zdrowia, których organem założycielskim jest samorząd województwa łódzkiego. Łącznie za 2010 rok, jak informuje wydział informacji i komunikacji społecznej Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi, ich strata wyniosła prawie 14 mln petycji powoływali się również na fakt, że - w porównaniu do innych szpitali w okolicy - płace tej grupy zawodowej w skierniewickim szpitalu są mocno Płace w naszym szpitalu możemy porównywać jedynie do płac w innych placówkach, których organem założycielskim jest samorząd województwa łódzkiego - broni się Grażyna Krulik. - Tymczasem z danych, jakie posiadam, płace personelu administracyjnego naszej placówki nie są wcale najniższe. Średnie pobory bez uwzględnienia płac dyrekcji i głównego księgowego wynoszą zł brutto. W niektórych szpitalach ta średnia jest jeszcze jest tak, jak twierdzi Grażyna Krulik - na 18 placówek ochrony zdrowia, podlegających marszałkowi województwa, w trzech personel administracyjno-medyczny zarabia mniej niż pracownicy tej samej grupy w Skierniewicach. Urządu Marszałkowski w Łodzi podaje, że w Samodzielnym Publicznym Rehabilitacyjno-Leczniczym ZOZ dla Dzieci w Rafałówce pracownicy administracji zarabiają średnio zł brutto, w Samodzielnym Publicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej im. Prymasa Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Sieradzu - zł brutto, a w Specjalistycznym Psychiatrycznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Łodzi - zł brutto. Na podobnym poziomie kształtują się płace w dwóch placówkach - w Szpitalu Wojewódzkim im. Jana Pawła II w Bełchatowie ( zł) i w Samodzielnym Szpitalu Wojewódzkim im. Mikołaja Kopernika w Piotrkowie Trybunalskim ( zł). W pozostałych 12 placówkach marszałkowskich płace personelu administracyjno-finansowego są wyższe niż w skierniewickim szpitalu. Najlepiej pracownicy tej grupy zarabiają w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. Mikołaja Kopernika w Łodzi - średnia płaca wynosi tam zł Spotkałam się z kierownikami działów administracji szpitala, ponieważ chciałam się dowiedzieć, czy wiedzieli cokolwiek o niezadowoleniu podległych im pracowników z płac - kontynuuje dyrektor Krulik. - Okazało się, że nikt ich o tym nie informował, nie wiedzieli także, że pracownicy zamierzają złożyć petycję. Zwróciłam uwagę, że przy analizie wysokości płac trzeba też brać pod uwagę wskaźnik zatrudnienia w administracji wobec ogółu zatrudnionych w szpitalu. U nas ten wskaźnik jest dość wysoki, wynosi 7,9 procent. Ja mogę dać podwyżkę, ale tylko redukując zatrudnienie w tej grupie zawodowej i uzyskane w ten sposób oszczędności rozdzielając pomiędzy pozostałych pracowników. I niewykluczone, że tak właśnie uczynię - przez dyrektor Krulik wskaźnik zatrudnienia niższy od skierniewickiego ma 8 marszałkowskich placówek ochrony zdrowia. W 9 przypadkach jest on wyższy. I nie zawsze wysoki wskaźnik wiąże się z niską płacą - na przykład w Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu im. dr Wł. Biegańskiego w Łodzi wskaźnik ten wynosi ponad 10,5 proc., zaś personel administracji tego szpitala zarabia średnio zł brutto. Chociaż faktem jest, że placówka o najwyższym odsetku pracowników administracji wśród wszystkich zatrudnionych (chodzi o Samodzielny Publiczny Rehabilitacyjno-Leczniczy ZOZ dla Dzieci w Rafałówce, gdzie wynosi on 14,6 proc.) najmniej daje zarobić tej grupie dyrektor Krulik odmówiła pracownikom administracji podwyżki, powołując się na brak środków finansowych. Personel jest piśmie skierowanym do redakcji "ITS" pracownicy podkreślili, że od wiosny 2009 roku lekarze i pielęgniarki mieli już po kilka podwyżek. Grażyna Krulik potwierdza ten Podwyżki te były następstwem podnoszenia kwalifikacji przez personel medyczny. Jeśli lekarz lub pielęgniarka kończy specjalizację, płaca rośnie automatycznie. Wynika to z regulaminu wynagradzania - tłumaczy dyrektor. - W tym roku na tego rodzaju podwyżki przeznaczyliśmy 102 tysiące złotych dla lekarzy i 92 tysiące złotych dla wspomnianym piśmie pracownicy skarżyli się również, że dyrektor Krulik przeprowadziła dochodzenie, kto zbierał podpisy pod petycją. Po ustaleniu sprawcy... osoba ta została wezwana na Większość widziała potem pracownicę działu kosztów, wracającą z rozmowy ze łzami w oczach, przygnębioną, załamaną, osobę, która nie chciała już z nikim o niczym rozmawiać - czytamy w Krulik przedstawia fakty Nie robiłam żadnego dochodzenia, bo do niczego mi nie było potrzebne - mówi. - Wspomniana osoba została wezwana, ponieważ jeden z kierowników działu poskarżył się, że ta pani zrobiła mu awanturę, ponieważ jej zdaniem wskazał ją jako prowodyra akcji zbierania podpisów. Poprosiłam ją o wyjaśnienie niedopuszczalnego, według mnie, listu zarzucają pani dyrektor wiele innych rzeczy (ich lista jest długa), między innymi prywatę i nepotyzm. Ma ona zatrudniać w szpitalu krewnych, np. córkę swojej siostry oraz Żona mojego syna pracowała w szpitalu jeszcze zanim wyszła za niego za mąż - wyjaśnia Grażyna Krulik. - Nie mogłam jej zwolnić tylko dlatego, że została moją synową. Podobnie od lat pracuje w szpitalu córka siostry. Podpisała się zresztą pod petycją jako osoba niezadowolona z wynagrodzenia, ponieważ jej płaca nie odbiega od innych - dodaje dyrektor przypominając, że podobne zarzuty pod jej adresem zostały wysłane do Ministerstwa Zdrowia w lutym bieżącego roku. Resort przekazał je do departamentu zdrowia Urzędu Pisałam już z tego powodu obszerne wyjaśnienia - Marszałkowski przyznaje, że taka skarga Dotyczyła niewłaściwego zarządzania placówką - informuje Piotr Łaski z wydziału informacji i komunikacji społecznej. - W sprawie tej przeprowadzono postępowanie wyjaśniające, po czym okazało się, że zgłoszone zastrzeżenia nie znalazły potwierdzenia w świetle wyjaśnień, złożonych przez kierownika jednostki. Pismo było anonimowe, więc odpowiedź osobie skarżącej nie została biorą?Średnia ogółem W Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym na umowę o pracę pracuje 667 osób. 14 osób zatrudnionych jest na umowach cywilno-prawnych (kontraktach).Średnia płaca w szpitalu wynosi zł szpitalu zatrudnionych jest 83 płaca zasadnicza wynosi zł brutto (bez tak zwanych rezydentów i specjalistów).Średnia płaca z dyżurami oraz innymi dodatkami - zł zatrudnionych w różnych płaca zasadnicza - zł płaca zasadnicza - zł administracyjno-finansowy szpitala tworzą 53 płaca wynosi zł opłacaniPracownicy gospodarczy i płaca zasadnicza wynosi zł brutto.

zakonnice pracujące w szpitalach prowadzące sierocińce