bazgrać coś jak kura pazurem, czlowiek uczy się przez cale zycie, ucz sie ucz bo nauka to potegi klucz, paluszek i glowka to szkolna wymowka, czego jas sie nie nauczy tego jan nie bedzie umial, uczymy sie nie dla szkoly lecz dla zycia, czlowiek uczy sie cale zycie w wyjatkiem lat szkolnych, nauka poszla w las, iść po rozum do glowy, Kiedy byłam dzieckiem, miał go prawie każdy. Dzieciaki wpisywały sobie do nich wesołe wierszyki „ku pamięci”, a dorośli sentencje. Znalazłam wpis mojego taty. Niebieskim atramentem, ozdabiając swój tekst wizerunkiem sowy siedzącej na gałęzi, tata napisał mi: „Ucz się, ucz, bo nauka to potęgi klucz”. Ucz się, ucz, bo nauka to potęgi klucz Na zakończenie Ekstra-lasowego treningu spotkaliśmy się z Panem Leśniczym, który został Jurorem w Ekstra-lasowym Quizie wiedzy o lasach i naturze Aktywność, wiedza, śmiech i dobra zabawa w tuchowskim lesie Ucz się, ucz, bo nauka to potęgi klucz – to zdanie od dziesięcioleci rozbrzmiewa w uszach dziatwy szkolnej, figuruje w jej pamiętnikach, pojawia się przy okazji wywiadówek… Nic dziwnego, że nawet w Teatrze Nowym odbywają się czasami Lekcje , prowadzone przez Profesora: wybitnego specjalistę od wiedzy wszelakiej i wszechstronnego Drzewiej mawiano: "Ucz się ucz, bo nauka, to potęgi klucz". Czy to jeszcze ma sens, kiedy władzę nad światem próbują przejmować nieuki wszelkiej maści? Ma, chociażby z powyższego względu. Czego teraz w szkołach uczą, tego nie wiem. Na szczęście, trafił nam się mądry, a nawet błyskotliwy Minister Oświaty, który wie co robi. ucz się ucz bo nauka to potężny klucz. oczywiście do tego cytatu, powstało wiele dopowiedzeń typu – bo zostaniesz klucznikiem, – bo jak zdobędziesz dużo kluczy to zostaniesz woźną, i inne tego typu metafory i porównania. 8kciV. „Ucz się dziecko ucz, bo nauka to potęgi klucz”. To przysłowie zna chyba każdy. Rodzice często powtarzają je swoim dzieciom. Słowo „klucz” w tym kontekście ma znaczenie pozytywne: otwiera metaforyczną bramę prowadzącą do sukcesu. Niestety „klucz” nabrał również innego znaczenia... Dzieci, zanim pójdą do szkoły i usłyszą przysłowiowe „ucz się dziecko ucz”, uczą się z własnej woli, a ta nauka sprawia im wiele radości. Zadają pytania, przeprowadzają eksperymenty, dokonują odkryć, są kreatywne. Dzięki swojemu nieschematycznemu postrzeganiu rzeczywistości są w stanie zauważyć o wiele więcej niż niejeden uczony. Zastanowiło mnie, dlaczego tak się dzieje, że dzieci są kreatywne i twórcze, a z biegiem lat to powoli zanika. Wiele osób przyczyny takiego stanu rzeczy upatruje w szkole. Niektórzy nawet mawiają, że dziecko się rozwija, a potem idzie do szkoły. Może to stwierdzenie jest zbyt okrutne, ale jak w każdej plotce można znaleźć w nim ziarenko prawdy. Irena Sosnowska zauważa, że szkołę charakteryzują cechy fabryczne: "Dzwonki w szkole – gwizdki w fabryce, liczna klasa szkolna w niewielkiej sali – duża liczba pracowników na niewielkiej przestrzeni, autorytet nauczyciela w szkole – nadzorcy w fabryce" (Sosnowska, 2010, s. 24). Nie sposób się nie zgodzić z trafnością tego porównania. Sosnowska twierdzi, że głównym celem szkoły jest stworzenie „dobrego” obywatela i pracownika. Oznacza to, że szkoła nie koncentruje się na uczniu jako jedynej i niepowtarzalnej jednostce, nie inspiruje go do rozwoju, tylko „wpaja” gotową wiedzę. Dzieci od początku uczą się w szkole „właściwego” zachowania. Nie mogą już być dziecinne i spontaniczne. Pamiętam, jak ciągle byłam strofowana: „nie wychodź poza margines”, „nie pisz czerwonym długopisem”, „nie kombinuj” i tak dalej. Moje dziecięce wychodzenie poza schematy nie było mile widziane w szkole. Z biegiem czasu, tak jak i reszta dzieci, przystosowałam się do tych reguł: nie wychodziłam poza margines, pisałam niebieskim długopisem, nie „kombinowałam”... Im wyższy szczebel w edukacji tym gorzej. Jeszcze bardziej trzeba się pilnować by myśleć schematycznie i odpowiadać tak, jak nauczyciel sobie tego życzy. Całe szczęście nie wszyscy nauczyciele chcą brać udział w akcji „zabijania” kreatywności. Pamiętam moją nauczycielkę języka polskiego. Podczas omawiania lektur czy wierszy zawsze zachęcała nas do wyrażania swoich opinii na temat tekstu. Na początku było nam ciężko, bo już przywykliśmy, że właściwa odpowiedź jest tylko jedna. Jednak nauczycielka nauczyła nas, że każda odpowiedź jest dobra, jeśli się ją dobrze uargumentuje. Żyjąc w przekonaniu, że przynajmniej podczas interpretowania literatury mogę rozwinąć skrzydła, przystąpiłam do matury i... zderzyłam się z szarą rzeczywistością, a raczej z... kluczem. Co zatem jest przyczyną powolnej śmierci naszej kreatywności? Wydaje się, że właśnie ten przysłowiowy klucz... * * * Literatura: Sosnowska I. Wychowanek kultury popularnej problem czy wyzwanie współczesnej szkoły? „Problemy opiekuńczo- wychowawcze”, 2010, nr 7. * * * O autorce: Julia Jajkiewicz profil autora w portalu społeczności Republika Edukacji Artykuł ukazał się również na łamach serwisu wolnej publicystyki edukacyjnej Nowy Model Szkoły Podziel się Aktualnie brak komentarzy. Bądź pierwszy, wyraź swoją opinię Napisał Każdy człowiek od dzieciństwa uczy się jak unikać niebezpiecznych zdarzeń, jak rozwiązywać trudne zadania, przewidywać skutki zjawisk przyrody, itd. Najważniejsze jednak, byśmy nauczyli się przewidywać skutki naszych własnych decyzji, postępowań, mających wpływ nie tylko na nasze własne życie, ale też i innych osób, grup ludzi a czasem nawet całych społeczeństw. Prośmy Pana Boga o łaskę rozeznania, byśmy potrafili odrzucić zło, które w swych skutkach zawsze niszczy relacje z Panem i ludźmi a wybrać dobro, które te relacje buduje i podtrzymuje. 65 , 1 Przed rozpoczęciem roku szkolnego rodzice wraz z dziećmi kompletują wyprawkę szkolną. Podręczniki, zeszyty, kredki, a coraz częściej także telefony, laptopy – to tylko przykłady rzeczy, które znajdą się w niejednym tornistrze. źródło: Czy zawsze wiemy jak je wybrać? Przed pierwszym dzwonkiem – co warto wiedzieć przypominają wspólnie urzędy i instytucje. Dwie trzecie rodziców dzieci w wieku 4-18 lat daje swoim pociechom kieszonkowe, średnio jest to 56 złotych miesięcznie*. To właśnie one są najbardziej narażone na działanie nieuczciwych sprzedawców. W ramach wspólnej akcji „Przed pierwszym dzwonkiem – co warto wiedzieć?” o prawach i obowiązkach młodych konsumentów oraz ich rodziców na swoich stronach internetowych przypominają Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Urząd Komunikacji Elektronicznej, Biuro Rzecznika Praw Dziecka, Inspekcja Handlowa oraz Radio Plus. Prawa najmłodszych Zgodnie z prawem, a dokładnie kodeksem cywilnym, dzieci do 13 roku życia nie mają zdolności do czynności prawnych, czyli w ogóle nie powinny zawierać umów. Jeżeli jednak dziecko zawarło umowę w drobnych, bieżących sprawach życia codziennego, czyli np. kupiło sok, bułkę czy zeszyt – to jest ona ważna. Oczywiście pod warunkiem, że w wyniku tej transakcji dziec¬ko nie zostało pokrzywdzone. Nastolatki, czyli osoby pomiędzy 13 a 18 rokiem życia mają ograniczoną zdolność do czynności prawnych. Dlatego mogą zawierać umowy w drobnych, bieżących sprawach życia co¬dziennego, czyli kupować czasopisma, przybory szkolne, książki, itp. Ograniczenia pojawiają się, gdy nastolatek zamierza nabyć odtwarzacz MP3, rower czy komputer. Wówczas potrzebna jest zgoda rodziców lub opiekunów, bądź potwierdzenie przez nich umowy. Podręczniki Początek roku szkolnego, to wzmożone zakupy podręczników, lektur szkolnych, słowników oraz innych pomocy dydaktycznych. Dobrym nawykiem podczas kupowania książek naukowych jest sprawdzanie czy podana cena podręcznika obejmuje również koszt dodatkowych materiałów np. haseł do wirtualnych ćwiczeń, płyt CD i DVD. Warto sugerowane i polecane w księgarni pozycje naukowe skonsultować z listą książek wymaganych przez nauczyciela. Zdarza się, że podręcznik kupiony dla dziecka przed rozpoczęciem roku okazuje się niepotrzebny – nie zawsze można go oddać księgarzowi. Pamiętajmy, że zwrot towaru pełnowartościowego zależy od dobrej woli sprzedawcy. Jeżeli zgodził się na oddanie lub wymianę nieodpowiedniego podręcznika w wyznaczonym terminie, warto pamiętać o zachowaniu dowodu zakupu. Wady książek, podręczników można reklamować. Jeśli okaże się, że w zakupionej przez nas lekturze szkolnej brakuje stron lub płyta z programem do powtarzania słówek dołączona do słownika nie działa – mamy prawo do reklamacji towaru wadliwego w ciągu dwóch lat od daty zakupu. Zabawki edukacyjne Kupując zabawki edukacyjne warto zwrócić uwagę na zawarte instrukcje użytkowania zabawek edukacyjnych np. miniaturowych pracowni chemicznych, ceramicznych, itp. Muszą one zawierać ostrzeżenie o niebezpiecznym charakterze substancji oraz wskazywać środki ostrożności, które powinny być stosowane w celu uniknięcia zagrożeń. Warto sprawdzać termin ważności produktów i wszelkie inne ostrzeżenia. Co więcej dorośli powinni znać znak CE, który świadczy o tym, że produkt jest zgodny z wymaganiami unijnymi. Umieszcza się go na zabawkach, telefonach komórkowych, komputerach, kaskach rowerowych. Nie jest łatwo samemu zbadać produkty szkolne pod kątem zawartości w nich zabronionych substancji chemicznych, ponieważ analizę ich obecności wykonują specjalistyczne laboratoria. Na opakowaniu przyborów szkolnych musi znaleźć się nazwa firmy, która wyprodukowała lub importowała towar oraz jej adres. Zanim jednak rodzice dokonają zakupu tego rodzaju wyrobów z pewnością powinni zwrócić uwagę na funkcjonalność, a nie tylko na atrakcyjny wygląd produktów. Telefon komórkowy dla dziecka Posiadanie telefonu komórkowego przez dziecko oprócz korzyści niesie ze sobą zagrożenia, takie jak połączenia na numery o podwyższonej opłacie, SMS-y Premium, czy dostęp do treści przeznaczonych tylko dla dorosłych. Dlatego wybierając telefon dla dziecka należy zwróć uwagę, czy operator telefonii ułatwia wyeliminowanie tych niebezpieczeństw. Warto zapytać sprzedawcę o dostępność usług ułatwiających kontakt z dzieckiem – „funkcja SOS” umożliwia połączenie z wybranym numerem po naciśnięciu specjalnego klawisza. Dobrym rozwiązaniem jest również usługa „kontroli rodzicielskiej” – czyli blokady umożliwiającej wykonywanie połączeń telefonicznych oraz wysyłanie wiadomości jedynie na wybrane numery. Przy doborze aparatu telefonicznego uwzględnijmy jego gabaryty, zacznijmy od dopasowania do wieku dziecka. Więcej na ten temat w poradniku dla rodziców przygotowanym przez Urząd Komunikacji Elektronicznej. Wirtualne zakupy Korzystanie z internetu może okazać się niebezpieczne, jeżeli najmłodsi surfują po nieodpowiednich stronach i kupują bez zgody opiekuna. Zwracajmy uwagę na serwisy internetowe, które proponują towary lub usługi w formie elektronicznej „prawie za darmo”. Często skorzystanie z nich wiąże się uiszczeniem opłaty w formie smsów o podwyższonej płatności. Zdarza się również, że uzyskanie dostępu do wirtualnych usług edukacyjnych jest możliwe dopiero po płatnej rejestracji. Dokonując zakupów w sieci warto pamiętać, że oferty przedsiębiorców skierowane są głównie do osób pełnoletnich. Zamówienie wymarzonych e-booków, ubrań, płyt, rejestracja na płatnych portalach, uczestnictwo w aukcjach bez wiedzy dorosłych może wiązać się z zawarciem transakcji, które nie są korzystne dla najmłodszych i ponadto wiążą się ze zobowiązaniami finansowymi. Dlatego warto pamiętać o ograniczeniach prawnych przewidzianych przez kodeks cywilny w przypadku dzieci i nastolatków. Nieprzemyślane zakupy dokonane przez najmłodszych, którzy nie dysponują tak szerokimi prawami, jak dorośli – mogą narażać opiekunów lub rodziców na konsekwencje finansowe. Dzieje się tak wówczas, gdy przedsiębiorca poniesie szkodę. Wtedy może on domagać się odszkodowania przed sądem od jego opiekunów. Promocje przed pierwszym dzwonkiem Zakup podręczników, telefonów, plecaków, przyborów szkolnych, butów w promocyjnej cenie, nie oznacza utraty praw do reklamacji w przypadku wystąpienia wady. Towary kupione podczas obniżek, również podlegają reklamacji. Na jej złożenie mamy 2 lata od daty zakupu i tylko 2 miesiące od wykrycia usterki. Potrzebny będzie dowód zakupu – najprościej paragon. Gdzie po pomoc? W przypadku problemów nastolatka z nieuczciwym sprzedawcą – najlepszą radą dla najmłodszych jest powiadomienie opiekuna. Dorośli mogą zadzwonić pod bezpłatny numer infolinii 800 007 707 – tam dowiedzą się jak wybrnąć z kłopotów. Bezpłatną pomoc prawną można uzyskać również w Wojewódzkich Inspektoratach Inspekcji Handlowej. Ważne informacje na temat praw najmłodszych konsumentów dostępne są także na specjalnej stronie stworzonej przez UOKiK dla najmłodszych konsumentów – Zachęcamy do jej odwiedzania przez dzieci, ich rodziców, wychowawców oraz nauczycieli. Przed pierwszym dzwonkiem – co warto wiedzieć: Poradnik dla rodziców, którzy chcą kupić dziecku pierwszy telefon komórkowy Prawa dziecka w szkole Ważne informacje na temat praw konsumentów podczas zakupów – Wojewódzkie Inspektoraty Inspekcji Handlowej w Katowicach, Łodzi, Poznaniu, Warszawie i Białymstoku. * M.: Źródło: Słowa babci M., która powtarzała mi to od momentu rozpoczęcia edukacji przedszkolnej i mantrowała to przy okazji każdej wizyty u niej aż do ukończenia przez mnie studiów. Wzięłam sobie to do serca i zawsze (bardzo) dobrze się uczyłam. Lubiłam to. Gdy miałam z czymś problem, np. z chemii, to moim nadrzędnym celem stawało się zdobycie brakującej wiedzy i siedziałam nad książkami, gdy znajomi socjalizowali się przy piwku w knajpie. Duma mnie rozpierała, gdy opanowałam materiał i udało mi się zdobyć czwórkę na koniec semestru. I co? Ano jajeczko. Niczego już nie pamiętam z chemii, oprócz tego, ze H20 to woda. Nie mogę sobie nawet przypomnieć co było tą chemiczną zagwozdką, której nauczenie się sprawiło mi tyle radości. Jako mentalny kujon byłam uwielbiana przez nauczycieli (i kumpli z klasy, którym dawałam odpisać zadanie). Nieskromnie uważam, że takie osoby jak ja przywracały nauczycielom poczucie sensu i dawały im spełnienie zawodowe. A teraz sama pracuję w szkole... I codziennie ledwo wygrzebuję się spod wyrzutów sumienia, że uczę dzieci rzeczy, których podobnie jak ja w większości zapomną, bo będą im zupełnie nieprzydatne życiowo. Że system wymusza na mnie uczenie pierdół, w dodatku w sposób oderwany od rzeczywistości. Ale w sumie każdy cienias tłumaczy się siłą wyższą (Bóg tak chciał, rząd tak chciał, mama tak chciała itp.). Aktualnie jestem po lekturze książki Timothy'ego D. Walkera "Fińskie dzieci uczą się najlepiej". Muszę przyznać, że trochę poukładała mi w głowie. Heh, pewne kwestie należy sobie odświeżać co jakiś czas. Autor opisuje swoje wrażenia z pracy w fińskim systemie oświaty; porównuje go też z systemem amerykańskim. Myślę, że był nieco zszokowany różnicami i to właśnie to było bodźcem skłaniającym go do napisania książki. W tej kompanii polski system oświaty nie wypada najgorzej – mamy przynajmniej przerwy dostosowane do dzieci (w Finlandii każda lekcja trwa 45 minut, a przerwa 15). Niemożliwością jest przenieś fińską organizację oświaty na grunt polski - za duże są różnice kulturowe i systemowe. Niemniej, książka zawiera kilka cennych wskazówek, jak ulepszyć swoją pracę, aby czerpać z niej satysfakcję i sprawić, by uczone przez nas dzieci były mądrzejsze i szczęśliwsze. Zatem, natchniona lekturą niczym Mojżesz na górze Synaj, stworzyłam Dekalog Nauczyciela wraz z objaśnieniami. Daję Ci go ja, Marta, która wywiodła Cię z wypalenia zawodowego i szkoły niewoli. 1. Nie będziesz miał złego samopoczucia. Tak, zadbaj o samopoczucie swoje i uczniów. Co do siebie, to patrz: przykazanie 5. Co do uczniów – witaj się z nimi indywidualnie, żeby czuli, że nie stanowią dla ciebie tylko jednolitej masy uczniowskiej. Zapytaj o indywidualne zainteresowania, o to, co słychać w domu czy na treninigu. Otwórz okna, przewietrz salę – i tobie i uczniom będzie się lepiej pracować. Rób przerwy śródlekcyjne, gdy zauważasz spadek koncentracji. Wystarczy kilka razy podskoczyć, zrobić 4 przysiady i krew szybciej krąży, a mózg działa na szybszych obrotach. Ideałem byłoby, gdyby dzieciaki mogły wychodzić na przerwach na dwór. U mnie w szkole klasy I-III nie mogą same wychodzić, więc na przerwach trwających 15 i 20 minut ubieram kurtkę i wychodzę razem z nimi. Oczywiście, jeśli nie mam wtedy dyżuru. Niektóre dzieci wychodzą tylko po to, aby sobie postać – zawsze to jakaś korzyść, bo nawdychają się świeżego powietrza, ale ja zachęcam ich do biegania – bawią się w berka czy murarza, rozładują trochę skumulowanej w trakcie lekcji energii i potrafią się lepiej skoncentrować na kolejnych zajęciach. Jeśli nie musisz – nie zadawaj zadania domowego. Sobie oszczędzisz czas, który poświęciłbyś na sprawdzanie, a uczniowie wypoczęci lepiej będą pracować na lekcji. Chyba że rodzice przemielą ich przez milion zajęć pozalekcyjnych... Ale na to już nie masz wpływu. 2. Nie będziesz się cieszył na daremno. Radość nigdy nie jest nadaremna. Gdy już nie możesz wytrzymać i czujesz, że zaraz wybuchniesz, bo: "Proszę pani, a on mówi na mnie grubas", "Bo on powiedział, że wyglądam jak parówka", "Bo mnie popchnąłeś", "No bo ty zrobiłeś mi wślizg" – roześmiej się! Obróć to w żart. Śmiech rozluźni ciebie i uczniów. Autor książki propaguje coś na kształt "radosnego programu nauczania", tak aby każdej czynności w szkole towarzyszyła radość – dzięki temu wszyscy są zrelaksowani i lepiej pracują. Co szkodzi spróbować? 3. Pamiętaj, abyś dzień wolny święcił. I przerwę też. Ano tak. Jeśli ktoś, podobnie jak ja, ma naturę pracoholika i uważa, że zarwane noce poświęcone na przygotowanie super lekcji przyniosą efekty to jest w błędzie. Po kilku takich nocach nerwowość jest odwrotnie proporcjonalna do cierpliwości, a ty rzucasz się na kawę jak zombie na mózg. O wiele sensowniejszy jest wypoczynek. Dzięki regeneracji możesz część swojej pozytywnej energii przekazać dzieciom podczas procesu nauczania. To zdecydowanie lepsze niż dzielić się z nimi rozdrażnieniem i złością. Na przerwie też się rozerwij, pośmiej, pogadaj z innym nauczycielem o pierdołach. Nie możesz, bo masz dyżur na korytarzu? Pożartuj z dzieciakami; a jeśli nie możesz na nie chwilowo patrzeć, to spójrz na chwilę za okno. Wniosek – odpoczywaj, a zamiast opracowywać kolejną kartę pracy zjedz ciastko, pobiegaj czy powyginaj się na jodze. 4. Czcij sam siebie. Ha, to coś, co uświadomiłam sobie po 3 latach pracy. Nie ma co nadskakiwać rodzicom (a jest to nagiminna przypadłość współczesnego nauczycielstwa). W szkole ty jesteś ekspertem i rodzice nie mogą się wtrącać do procesu nauczania. Uwaga! Jest też druga strona - oni zaś są ekspertami w domu, więc ty nie wcinaj się w proces wychowania. Wiadomo, nie chodzi tu o wzajemne odcięcie się od siebie, ale utrzymanie zdrowej relacji, opartej na wzajemym szacunku i zaufaniu. 5. Nie zabijaj (kreatywności swojej i cudzej). Nie daj się kolejnym kartom na superkidzie. Czasem dobrze jest dać dzieciom zadanie i pozostawić im wolną drogę do jego realizacji. Przykładowo podczas omawiania lektur. Osobiście nie mam jakichś rewelacyjnych pomysłów na realizację lektur, więc np. daję im kilka wytycznych, które mają znaleźć się w lapbooku, a potem patrzę, jak pracują w grupach, dyskutują o książce, sprawdzają wzajemnie znajomość tekstu. To czasem jest naprawdę inspirujące, ponieważ dzieci realizują zadanie w sposób, na który w życiu bym nie wpadła. Autor "Fińskich dzieci..." proponuje również otwarte sprawdziany, gdzie uczniowie muszą wykazać się zdobytą wiedzą w sposób, który wymaga od nich myślenia, a nie biernego odtworzenia poznanych wiadomości. 6. Cudzołóż, a raczej cudzobiurkuj. Pamiętaj, że w szkole nie jesteś sam. Masz dookoła siebie mnóstwo innych nauczycieli, z których doświadczenia możesz korzystać. Odwiedzaj ich w klasie, gdy prowadzą lekcje – zawsze możesz coś podpatrzeć, np. sposoby na radzenie sobie z dyscypliną czy ciekawą metodę pracy. W razie problemów z uczniami, dziel się tym z innymi – wyrzucisz z siebie złe emocje, a spojrzenie osoby postronnej może odmienić Twój punkt widzenia. Walker sugeruje wręcz, by stworzyć pewnego rodzaju zespoły, podczas których 2 razy w roku możesz opowiedzieć o swoich wątpliwościach. Wtedy odpowiedzialność rozkłada się na więcej osób i od razu jest łatwiej. Zachęca on również do współpracy – zaproś nauczyciela, którylubi podróżować, aby opowiedział o kraju, który omawiasz itd. Kolokwialnie mówiąc – w kupie siła! 7. Nie nadużywaj nowych technologii. Polskie szkoły raczej nie cierpią na nadmiar technologicznych nowinek... To i nie będzie trudno przestrzegać tego przykazania. Walker stwierdza, że w fińskich szkołach nie przywiązuje się dużej uwagi do korzystania z technologii, dzięki czemu można się bardziej skupić na nauce. Nie oznacza to, że powinniśmy wrócić do dłucików i glinanych tabliczek. Po prostu technologia ma pomóc w nauce, a nie występować w roli głównej na lekcjach. Może ułatwić pracę, uatrakcyjnić omawiany temat, ale "jeśli chcemy uczyć z myślą o umiejętnościach, to niech technologia służy nam jako narzędzie". 8. Nie rzucaj pochwał na wiatr. Nie przyklaskuj każdej czynności dobrze wykonanej przez ucznia. Ograniczając pochwały, koncentrujesz się na przedstawieniu konkretnych wskazówek. Aby uczeń mógł pójść do przodu, należy mu pokazać słaby punkt oraz sposób jego pokonania. Dobry trener pomaga w tym uczniowi. Pozwól mu działać, niech wcieli w życie motto: "nauka poprzez działanie". 9. Nie pożądaj klasy bliźniego swego. Czerp inspiracje od innych, ale nie porównuj się z nimi – każdy z nas jest indywidualnością i jest dobry w czymś innym. Nie zazdrość koleżance, że zrobiła świetne prace plastyczne ze swoją klasą i na siłę nie szukaj godzinami inspiracji na inną pracę plastyczną na pintereście. Takie podejście pogłębia frustrację i obniża samoocenę. Ty jesteś dobry w czymś innym i spełniaj się w tym! 10. Ani żadnej rzeczy, która jego jest. Nie podpierniczaj komuś kawy z pokoju nauczycielskiego :) Amen. Edukacja to bardzo ważny temat, od niej uzależnione jest całe życie człowieka. Z tego powodu na każde dziecko nałożony jest obowiązek szkolny. Nie każdemu jednak nauka szybko wchodzi do głowy. Składa się na to wiele czynników narzucanie zbyt wielu obowiązków na uczniów, którzy zniechęcają się do nauki. Oczywiście, kartkówki, sprawdziany, prace domowe czy uczęszczanie na lekcje jest konieczne, jednak te przykre obowiązki można uatrakcyjnić. Wszystko zależy od nauczyciela, to dzięki niemu nauka może stać się zabawą. Ciekawe, wcześniej przygotowane zajęcia, łączące teorię z praktyką, to jest sposób na przełamanie szkolnej nudy. Sam zawód nauczyciela ma długą i bogatą historię, Dawniej nauczyciel był wychowawcą, mistrzem, stąd też cieszy się on obecnie tak dużym autorytetem. Nauczyciel nie powinien jednak budować swojego autorytetu na strachu, poprzez stawianie do kąta, krzyczenie na uczniów, szantażowanie. Prawdziwy autorytet powinien zawsze przyznać się do faktycznie popełnionego błędu, uważnie słuchać swoich uczniów oraz, przede wszystkim, zarażać pasją. Nauczyciel powinien także wdrążać w relacjach między uczniami współpracę zamiast powszechnej rywalizacji. Porównywanie prac uczniów, wyróżnianie najlepszych zdecydowanie zaburza umiejętność współpracy, a przecież w wielu zawodach „praca w grupie” jest znacznie ceniona w CV. Z tego powodu już na etapie wczesnoszkolnym dzieci powinny być uczone przede wszystkim współpracy, rywalizację należy usunąć na dalszy plan. Konieczne jest zachęcanie dziecka do nauki już na wczesnym etapie szkolnym. Dzięki temu z przyjemnością będzie ono poszerzało swoją wiedzę coraz bardziej, zdobywając coraz to wyższe wykształcenie.

ucz sie ucz bo nauka to potęgi klucz